Witajcie kochani!
Dzisiaj robię swoje podsumowanie treningowego miesiąca. Jak wiecie od 17 stycznia zaczęłam współpracować z Paulą Kuczyńską znaną z Instagrama jako @llealicious_ Muszę przyznać, że było to dla mnie meeeega fajne doświadczenie, czułam, że coś się w końcu zmieni, że się uda i zacznę być z siebie zadowolona :)
Moje wyzwanie trwało od 17 stycznia do 15 lutego - niestety zrezygnowałam z ostatnich 2 dni dlatego, że od 15 do 17 byłam w domu rodzinnym a wiecie jak to jest. Mama zrobiła racuchy z jabłkiem, które jadłam przez pół dnia a to inne super pyszności i wiedziałam, że pójdzie to w boczki i dlatego końcowe mierzenie przypadło na 15 lutego. Zdjęcia też nie udało mi się wykonać, bo nie wzięłam aparatu i stroju sportowego, ale za miesiąc nie ma bata wykonuję zdjęcie pomiarowe :) I sądzę, że za jakieś 2-3 miesiące zbiorę się na odwagę i dodam je tutaj publicznie.
Jakie były początki? Trochę trudne, bo trzeba było odstawić słodycze, nabiał i pieczywo. Kiedyś bym sobie nie wyobrażała dnia bez ciepłych, chrupiących bułeczek z lidla czy mleka (po, którym brzuch był wielkości piłki :/) jednak stało się to realne. Udało się odstawić i z czego jestem mega zadowolona - sto razy lepsze samopoczucie a problemy z brzuchem zniknęły i wiem, że jest to zasługa odstawienia nabiału czyli mleko, jogurty, serki, serki wiejskie, twarogi. Ze słodyczami było gorzej. W pierwszym tygodniu wyzwania w ogóle ich nie jadłam...i było źle, bardzo źle się czułam, głowa mnie bolała, nie mogłam się na niczym skupić :( no i w końcu się skusiłam na ciastko i poczułam się o niebo lepiej. Najgorzej było, gdy zbliżały się "te dni" to dosłownie wszystkie batony w sklepie wołały do mnie "zjedz mnie". I nie powiem, że nie podjadałam słodkości, bo podjadałam i nie raz i nie dwa, bo akurat okres wyzwania wypadł mi wtedy gdy rozpoczęła mi się sesja..7 egzaminów podzielonych na ponad 2 tygodnie. Stres mnie zżerał a słodkości uspokajały. Czy jestem na siebie zła? Nie :) Ja nie muszę się aż tak katować, bo nie przygotowuję się do zawodów, walczę tylko o lepsze samopoczucie i walczę z tymi moimi słabościami czyli słodkościami. Mimo tego i tak jestem z siebie mega dumna, że podjęłam się tej pracy, że walczyłam choć czasami było bardzo ciężko. Zmieniłam styl życia, zmieniłam dietę i mimo, że zakończyłam już ten miesiąc, to nadal nad sobą pracuję, ale już sama, bogatsza o nowe doświadczenia. Co do treningów również początki były ciężkie, nie od razu robiłam tyle powtórzeń co miałam zapisane - było 15 a ja zasapana robiłam 10 xd ale ważne, że robiłam, że się starałam. I to nie jest koniec mojej drogi, to jest dopiero początek i jest cudownie, jestem pełna motywacji i determinacji. Ułożyłam sobie sama plan treningowy na kolejny miesiąc, podzielę się z Wami niedługo tymi ćwiczeniami w przyszłym poście a co do planu żywieniowego to wzoruje się nadal na planie od Pauli. Próbuję małymi kroczkami dodać sobie nabiał do diety, bo troszkę za nim tęsknię..jak znowu będzie po nim źle to oczywiście odstawiam :)
PODSUMOWANIE
Czas trwania od 17 stycznia do 15 lutego 2016 roku
Suma treningów: 18 - wykonanych: 14
miesiąc średnio czystej michy - nie byłam święta, bo wiem, że grzeszyłam hehe :)
EFEKTY
I pomiar (11.02.2016) mierzenie po godzinie 11
Brzuch: 80,5 cm
Talia: 71,5 cm
Biodra: 99 cm
Udo: 55,5 cm
Biceps: 24,5 cm
II pomiar (15.02.2016) mierzenie po godzinie 13
Brzuch: 70 cm
Talia: 69 cm
Biodra: 99 cm
Udo: 55,5 cm
Biceps: 25 cm
Łącznie straciłam 13 cm. Największe zaskoczenie to brzuch!! 10,5 cm!! <3 sama byłam w szoku jak się mierzyłam, cudowne uczucie :) I tu przesłanie do wszystkich dziewczyn: Jeżeli nie będziecie trzymać odpowiedniej diety nie pozbędziecie się nadmiarowych centymetrów - 70% to dieta 30% treningi i ja jestem na to żywym przykładem, dopiero zmiana diety dała mi takie satysfakcjonujące efekty :) Bez diety nawet 7 treningów tygodniowo nic nie da :/ Dlatego zachęcam wszystkich ze skorzystania porad kogoś doświadczonego, kogoś kto pomoże Was nakierować. Odłożyć trochę kasy na plan żywieniowy i działać! By potem przy kolejnym pomiarze widzieć uśmiech na twarzy :) Co do pasa w dół zawsze miałam problem ze zrzuceniem zbędnych centymetrów, ale nie załamuje się - będą ćwiczone nogi i tyłek intensywniej haha! No i mniej słodkości ze sklepów przewiduję, teraz będę je piec sama :D
Za miesiąc znowu spotkamy się tutaj a ja podzielę się swoimi wynikami i będę Was motywować dziewczyny :)
A na koniec pyszny po treningowy omlecior! <3
zdecydowanie Twój blog mi się przyda więc obserwuję. Piękne zdjęcia i świetne posty <3
OdpowiedzUsuńwww.fflare.blogspot.com
Dziękuję za te miłe słowa <3
OdpowiedzUsuń