2 listopada 2016

HELLO NOVEMBER

Post miał się pojawić już wczoraj, ale wiadomo jak to jest, gdy spędza się czas z rodzinką. Od godziny dziewiątej byliśmy już w trasie. Zapalaliśmy znicze na grobach osób, które są bliskie naszemu sercu, ale niestety nie ma ich już z nami na tym świecie. Szczególnie łzy się kręciły w oku, gdy odwiedziłam grób brata i kumpeli z podwórka. Oni już są po drugiej stronie i powiększają grono aniołków. Czasami się zastanawiam czy tam po drugiej stronie są szczęśliwsi i czy jest im tam dobrze. Nikt Wam już życia nie przywróci, ale trzymajcie mocno za nas kciuki z tamtego świata. Jednak te moje rozkminy pozostawię dla siebie, bo siedzą gdzieś głęboko w mym sercu i są ciężkie do poruszania na forum. 


Milsza część tego dnia jest taka, że można się spotkać z rodzinką, z którą się nie widuję na co dzień a nie raz nawet dopiero poznaję ją po raz pierwszy. Można wtedy pogadać, powspominać stare czasy przy gorącej herbatce i ciastku, bo pogoda u mnie nie dopisywała - zimno, lał deszcz, a więc trzeba było się ogrzać. W tym czasie również odwiedziłam swoich dziadków, szczególnie babcię, z którą mogłam dłużej pogadać i spędzić z nią trochę czasu, ponieważ jej zdrowie nie jest już takie jak kiedyś. Bo gdy któregoś dnia przyjdzie jej czas nie chcę żałować tego, że przez sprawy rodzinne nie odwiedzałam jej tak często jakbym chciała, a bardzo ją kocham. I zrobiła mi śliczne zasłonki do pokoju, które jutro sobie zawieszę. Dziękuję babciu! 


W domu rodzinnym byłam dopiero od niedzieli wieczorem, ponieważ mój chłopak jeszcze pracował i późno zjechaliśmy. Krótko się nacieszyłam rodzinką, bo już dzisiaj piszę do Was z Lublina i niestety wieczór znowu sama, bo ukochany w pracy i stwierdziłam, że stworzę coś ciekawego, by zabić czas czekając na niego. Choć już ledwo daję radę, bo zasypiam na siedząco, a to z tego względu, że od szóstej rano już na nogach, ale czego się nie robi z miłości haha. Pewnie za jakieś pół godziny już będzie i idziemy spać. Jutro tylko jeden wykładzik ze Stati, bo jednych zajęć nie ma a drugie odwołane, a więc praktycznie cały dzień w  domu. Wykorzystam ten czas na uzupełnienie braków w lodówce. 


Co do zdjęć to tak jak pisałam w poprzednim poście jest to kontynuacja sesji, bo poprzednio wyszło bardzo dużo zdjęć i podzieliłam je na tonację zimniejszą i cieplejszą. I oto i ona - cieplejsza strona sesji. Jesień na dołączonych obrazkach. A teraz uciekam, bo już klawisze mi się ze zmęczenia rozmazują. Dobranoc.













 Na koniec pozostawię Was z melancholijnym utworem, który nadaję wczorajszemu dniu barwę przez swoje słowa.


Pozdrawiam
Zarzi



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz